W świetle mroku

Gdyby nie to, można by widzieć w „Aurze” „tylko” dobrze opowiedziany, sugestywny kryminał, film noir, gdzie od początku wiemy, że nie będzie dobrego zakończenia. Gdzieś w Patagonii bohater, Espinoza, będąc na polowaniu, przypadkowo zabija innego myśliwego. Kiedy okazuje się, że zabity jest przestępcą i właśnie szykował rabunek pieniędzy pochodzących z kasyna, Espinoza zabiera mu dokumenty i komórkę, postanawiając zrealizować swoje marzenie. Tym marzeniem jest dokonanie idealnego skoku. Podszywa się pod kumpla zabitego i zaczyna prowadzić niebezpieczną grę.
Mamy tu elementy charakterystyczne dla takich filmów. Jest tu młoda, atrakcyjna dziewczyna, maltretowana przez znacznie starszego męża, jej brat zamieszany w napad, dwóch niebezpiecznych opryszków o sprzecznych charakterach, wtyczka w kasynie, a nawet dziwny pies zabitego. Fabian Bielinsky potrafi te elementy umiejętnie powiązać. Potrafi też pokazać obraz zwyczajnego człowieka poddanego prądowi marzeń, kogoś, kto postanawia wyrwać się z letargu i monotonii, przekroczyć pewną granicę, zaryzykować. Jest coś w tej postaci bliskiego nam i jednocześnie niepokojącego. Bliskie są jego pragnienia, niepokojące, że tak dużo ryzykuje, aby je zrealizować. A także, że Espinoza tak naprawdę nad niczym nie panuje. Wydaje się, że los oddaje mu się w ręce, sprzyja mu szczęście, w rzeczywistości wydarzenia przybierają wciąż inne tory. Czy to sugestia, że nie można zmienić swego życia, wydobyć się z kokonu swojej osobowości? Że pewne pragnienia nie powinny nigdy wyjść poza sferę marzeń. Finał jednak tego nie rozstrzyga

Kluczowa dla zrozumienia sensu filmu, ale także sposobu kreowania rzeczywistości wydaje się tytułowa aura. Bohater cierpi na epilepsję, a aura to stan poprzedzający atak. Wtedy rzeczy nagle ulegają zmianie. Najlepiej oddają to słowa Espinozy : To tak jak gdyby wszystko się zatrzymało...a w głowie otwierają się drzwi, które prowadzą do różnych elementów. Dźwięki...Muzyka... Głosy...Obrazy...Zapachy...Ten stan to rodzaj atrofii, bohater wie, że zbliża się atak, ale nic na to nie może poradzić. Jest całkowicie bezradny. Ale jednocześnie czuje się doskonale, ponieważ w ciągu tych kilku sekund staje się wolny. Wolny od podjęcia decyzji, nie musi mieć swojego zdania, nie musi wybierać .Świat staje się bardziej oswojony, bliższy, ciaśniejszy,, łatwiejszy do rozpoznania .Z jednej strony aura to przekleństwo, z drugiej wybawienie. Jednocześnie aura z greckiego oznacza podmuch wiatru, tchnienie natury, klimat, nastrój. I tak jak wspomniałem- odbieramy ten film właśnie impresjonistycznie- drobnymi elementami, niemal niezauważalnie buduje reżyser dziwność tego świata. To niedokreśloność wydarzeń i postaci, to powolność pewnych ujęć, pojedyncze obrazy czy miejsce – patagońskie lasy. Tu duże brawa dla operatora, który wydobył z tego pejzażu zaskakującą i wyjątkowo sugestywną aurę. Tym większe robi to wrażenie, że wszystko odbywa się pełnym świetle. A to znowu ma logiczny związek z medycznym znaczeniem aury. W tłumaczeniu Espinozy aura to rodzaj iluminacji, oślepienia, które daje wyzwolenie. Tak jakby bohater przekraczał pewną barierę. Zresztą sceny tytułowanego stanu robią największe wrażenie. W zasadzie nic się nie dzieje, napięcie mięśni twarzy, drżące ręce, oczy na pograniczu zrozumienia i niebytu, i wirujący świat. Doskonała gra Ricardo Darina pozwala nam odczuć wraz z bohaterem intensywność wrażeń zmysłowych, jego niemoc i swoiste przerażenie

Dowodem może być ta sama czynność wypychania zwierząt czy muzyka rozbrzmiewająca w tle- żywcem przypominająca Vivaldiego. Koło się domknęło, a my nie wiemy, czy jesteśmy na początku historii czy na końcu. I jeszcze motyw oka zwierzęcia - na początku martwego, w finale żywego-który gmatwa nasze już i tak niepewne rozpoznanie .Czy martwa rzeczywistość została w momencie aury ożywiona i przetworzona, czy jednak pies jest elementem potwierdzającym prawdziwość wydarzeń w Patagonii. Odpowiedź kryje się w spojrzeniu psa, w jego oku, w które w finale się zagłębiamy. A tam …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz