NA WSCHÓD OD MARZEŃ
Podobno Cristian Nemescu był jednym z najzdolniejszych rumuńskich reżyserów. Był, bowiem zginął tragicznie w czasie postprodukcji swojego debiutu California Dreamin. Nie dowiemy się więc , czy rzeczywiście stałby się siłą napędową rumuńskiej kinematografii, nie ulega natomiast wątpliwości, że jego film jest niebanalny i niezwykle ciekawy. Nam, Polakom , natomiast pozostaje tylko zazdrość , bo takie dzieła mogłyby i powinny powstawać u nas.
Sam pomysł jest prosty i stary jak świat- opiera się na konfrontacji dwóch odrębnych światów. Do małej wioski rumuńskiej Capalnity trafia pociąg NATO z radarem, mającym posłużyć jako element tarczy antyrakietowej do szybszego zakończenia wojny w Jugosławii, a wraz z nim grupa amerykańskich żołnierzy. Zawiadowca stacji Doiar zatrzymuje pociąg i kieruje na bocznicę , gdzie stoi kilka dni .
Pomysł ten pozwolił Nemescu sportretować rumuńską prowincję , żeby nie powiedzieć zadupie .Jesteśmy pośrodku kraju, w miejscu, w którym nic się nie dzieje, zapomnianym przez Boga i ludzi ; takie swoiste Nigdzie. Reżyser zgrabnie, bez przesady i nadmiernej szczegółowości pokazuje świat zapadły, brzydki, nędzny. Główną ulicą spacerują krowy, puby wyglądają jak dwadzieścia lat wcześniej, a na ulicach królują stare dacie. To świat anachroniczny, z zamierzchłej epoki, tu czas się zatrzymał, a razem z nim większość mieszkańców. Tutaj się w szkole uczą hiszpańskiego, a szczytem marzeń jest sprzęt hi fi ; trzeba jeszcze dodać do tego podupadająca fabrykę .Wszystko dzieję się tu wolno, ospale. Robotnicy strajkują , ale bez przekonania i leniwie, pociągi się okrada, ale bez większego strachu czy emocji .Doiaru , miejscowy gangster, to w rzeczywistości zawiadowca stacji, mieszkający samotnie z córką ; wygląda jak cieć i nawet nie ma broni. Młode pokolenie, choćby córka Doiaru ,Monika, chce oczywiście uciec , ale trudno tu mówić o jakimś buncie czy zdegenerowaniu. Ot taki sobie mały, zapyziały światek, który powinien zniknąć z powierzchni ziemi.
I w tę martwą rzeczywistość trafiają żołnierze amerykańscy ze swoim wielkim światem , NATO , wojną w Kosowie, profesjonalizmem i techniką .Zatrzymanie pociągu wydaje się z dzisiejszej perspektywy niemożliwe, absurdalne. Domiaru jednakże po prostu zabiera lokomotywę i odstawia pociąg na bocznicę .Bo jesteśmy w Rumunii. A dokładnie w Caplanicy- dlatego Doiaru może sobie pozwolić wykrzyczeć amerykańskiemu dowódcy: pieprzyć USA, pieprzyć NATO, pieprzyć Billa Clintona i tych ku… z Bukaresztu. Bo to jego stacja. Zawiadowca głupi nie jest, swoją władzę opiera na biurokracji. Pociąg ma namaszczenie samego premiera, ale nie ma papierów celnych .Więc nie przejedzie, bo prawo to prawo, a w Rumunii prawa się przestrzega. Nim wiadomość dotrze wyżej , nim pokona indolencję urzędników i rozstrzygnie się , do koga należy decyzja, mija kilka dni. A jeszcze trzeba wydać papiery. Wreszcie musi się do tej zapadłej dziury pofatygować minister spraw wewnętrznych. W kapitalnej scenie rozmowy ministra z prostym kolejarzem ,wygrywa ten drugi
Przymusowy postój Amerykanów staje się szansą dla małego miasteczka. Każdy próbuje coś dla siebie wygrać .Burmistrz postanawia jeszcze raz urządzić obchody rocznicy miasteczka, aby przekonać Amerykanów do inwestycji i zrobić reklamę , robotnicy mają możliwość protestować przed zagraniczną publik, młode dziewczyny po prostu kogo podrywać , a córka Doiaru szansę w końcu wyjechać . To szansa dla wszystkich. Ten mariasz Wschodu z Zachodem, starego z nowym przynosi wiele zabawnych , często groteskowych sytuacji. Czuję się w wielu partiach ducha Kusturicy, choć nie można tu mówić o ślepym naśladownictwie .Podobieństwo przede wszystkim widać w całej palecie barwnych postaci specyficznego świata prowincji. Nie znajdziemy też u Nemescu satyrycznej złośliwości. Raczej realizm, psychologiczne pogłębienie, jeśli wynaturzenie , to dość subtelne. Łatwo takich bohaterów było wykpić , ośmieszyć , , uczynić karykaturami .A tu zarówno z jednej , jak i drugiej strony narodowościowej spotykamy postacie dalekie od stereotypów. Burmistrz może wydaje się momentami głupawy i śmiesznawy, ale nie jest to typ łapówkowicza, ma dobre intencje wyciągnięcia miasteczka z biedy, jest na swój sposób obrotny i przedsiębiorczy. Jeszcze ciekawiej wygląda osoba Doiaru. Kocha swoją córkę , którą sam wychowuje po śmierci żony. Potrafi być wyrozumiały, sentymentalny, jest niegłupi, zna język angielski. Kochający ojciec , wnikliwy obserwator, może nawet idealista. Jego motywy zatrzymania pociągu są niejednoznaczne. Nie chodzi o pieniądze , bo łapówkę w postaci 2000 dolarów odrzuca. Wydaje się , że bliski prawdy jest amerykański dowódca Jones, kiedy mówi ,że zawiadowca chce po prostu udowodnić wszystkim, kto tu rządzi. Ale to wydaje się za mało .W zasadzie obecność Amerykanów jest mu nie na rękę , choćby ze względu na romans jej córki z sierżantem .Ale nawet wtedy , kiedy minister grozi mu wyrzuceniem z pracy, mówi :nie. To dlaczego to robi, skoro ma tak dużo do stracenia? Chodzi o zasady, a te kryją się za ambiwalentnym , ale bardzo emocjonalnym stosunkiem Doiaru do Amerykanów. Dobrym tropem okazuje się prolog filmu rozgrywający się pod koniec II Wojny Światowej. Doiaru był dzieckiem, które z utęsknieniem wyczekiwało nadejścia Amerykanów, wyzwolenia nie tylko spod okupacji niemieckiej ,ale też wprowadzenia demokracji : Czekałem aż przybędą Amerykanie, aby ocalić nas przed Niemcami, Rosjanami , rządami Ceausescu. To śmieszne, że w końcu się pojawiliście. Lepiej późno, niż wcale. Rosjanie zabrali mu rodziców, dzieciństwo, marzenia. A Amerykanie nigdy nie przyszli, zostawiając pamiątkę w postaci bomby , która zresztą wybucha w odpowiednim momencie. W jego postępowaniu jest więc i rodzaj zemsty za stracone życie, jak i realizacja marzeń z dzieciństwa, miłość łączy się z nienawiścią.
Takich problemów nie ma Monica. Nieskażona historią , odnajduje pomost między tym dwoma światami, najprostszy, ale też najłatwiejszy kod porozumienia - miłość Wątek miłosny tylko pozornie wydaje się banalny. Z jednej strony rozpieszczona pannica , nienawidząca ojca i chcąca za wszelką cenę uciec .Z drugiej strony amerykański żołnierz, młody i przystojny, który złapał okazję na łatwe zaliczenie panienki. Ale już sposób komunikowania się między nimi jest specyficzny. Dialog miłosny odbywa się za pomocą tłumacza, zakochanego w Monice koledze ze szkoły.- który akurat nie ma ochoty , aby ta dwójka kontynuowała związek. I choć wiemy , że on zostawił kogoś w Ameryce, a ona chce go wykorzystać do wyjazdu, rodzi się między nimi czyste, niewinne uczucie, nieskażone ani słowami, ani obietnicami .I to w końcu Monika okaże się najdojrzalsza z całego miasteczka ,dojrzalsza także od swego amerykańskiego kochanka. Zamiast numeru telefonu na dłoni narysowała mu słoneczko. Te kilka dni pozwoliło jej dojrzeć , zrozumieć pewne rzeczy. Nie widzi w Amerykanach utopijnej szansy na wyrwanie się z tego miasteczka, rozumie , że należy wziąć sprawy w swoje ręce.
Film ogląda się wspaniale. Momentami odnajdujemy czystą groteskę , momentami liryczny ton, momentami naturalistyczną dosadność. Daleki od banałów ofiarowuje nam dużo emocji, ale też ciekawych spostrzeżeń . Przymusowa wizyta Amerykanów w mikroskopijnym miasteczku rumuńskim uświadamia nam , że w zasadzie jesteśmy tacy sami. Okazuje się , że jak zrzucimy uniform zachodu i Wschodu , łatwo znajdujemy porozumienie. Kapitan pochodzi z Ohio, więc pewnie z amerykańskiego odpowiednika Capalnity. A jak przyjrzymy się mu bliżej , okaże się , że jest podobny do Domiaru. Też samotny, też ambitny, posiadający pewne zasady. Obaj pod maską władzy skrywają swoje wrażliwsze oblicze. Może dlatego tak łatwo nawiązują kontakt, tak łatwo się im rozmawia. Mogliby być przyjaciółmi, jednak w finale staną po przeciwnej stronie. Jones podburza miasteczko przeciw Doiaru. Niemal jak w klasycznym westernie, mieszkańcy wspólnie stają przeciw temu, który jest według niego sprawcą całego zła. Problem w tym, że Amerykanie mieli być ochroną buntowników przed policją sprzymierzoną z Doiaru. Ale kiedy dochodzi do konfrontacji, Amerykanie są już w pociągu , który rusza w drogę dzięki interwencji ministra. Dochodzi do krwawej jatki, której ofiarą staje się sam Doiaru. Słowa Jonesa okażą się obosiecznym mieczem. .Zostaje uwolniona chęć działania, ale i przemoc. Happy endu nie będzie- Amerykanie znów złożyli obietnice , których nie dotrzymali, znów nie przyszli, znów zawiedli. Znów zajęci swoimi sprawami, odwrócili się plecami.
Nemescu ukazuje , ze Rumunia musi sama uporać się ze swoimi reliktami, przestać wierzyć w cud , który ma przynieść zachodnia cywilizacja. I tak trzeba chyba odczytać zakończenie filmu. Nadzieja Rumunii kryje się w młodym pokoleniu, które w wyniku ścierania się różnych kręgów kulturowych , może wyzwolić się z ograniczeń ,może połączyć przeszłość z przyszłością .Może ono zrealizuje Kalifornia dreamin
Film Nemescu to satyra Na Europę wschodnią , satyra smutna i delikatna, o epickim oddechu. Farsa, której odcienie nabierają znamion dramat. Po prostu wielkie kino.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz