Kiedy nastąpi słodkie jutro, będziemy żyć razem
Małe miasteczko zagubione w górach. Szkolny autobus uderza w bryłę lodu i wpada do jeziora. Większość dzieci ginie. Do miasteczka przyjeżdża prawnik Mitchell Stephens, który namawia rodziców do złożenia zbiorowego pozwu przeciwko producentom autobusu. Reżyser Atom Egoyan nie idzie jednak tropem ani filmu sensacyjnego, ani dramatu sądowego. Interesuje go obraz miasteczka i ludzi tam mieszkających- i to w aspekcie moralnym
Widzimy , jak tragedia niszczy miasteczkową społeczność, całkowicie rozbija. Mieszkańcy chowają swoje prawdziwe emocje pod maską gniewu, frustracji i bierności. Przybycie adwokata ( przekonywujący Ian Holm) sprawia , że na jaw wychodzi to , co najgorsze .Już pierwsza rozmowa adwokata z właścicielami motelu pokazuje , że niewiele znajdziemy tu osób godnych zaufania , cieszących się dobrą opinią , takich, by ich można byłoby reprezentować w sądzie. Pijaństwo, złodziejstwo, zawiść , egoizm , kompleksy. Wchodząc w ten świat coraz bardziej, odkrywamy nowe grzechy i słabości, a obecność adwokata jeszcze zaognia sytuację . Egoyan nie nadaje tym wydarzeniom jednak posmaku sensacji czy wynaturzenia. Choć miasteczko przypomina Lynchowskie Twin Peaks, kanadyjski reżyser nie demonizuje ani wyolbrzymia zła. Widać to chociaż w ukazaniu kazirodczego związku Nicole z jej ojcem. Ojciec nie został pokazany jako dewiant, który buduje niezdrowe relacje z córką za pomocą siły, przemocy, strachu i władzy- dla zaspokojenia swoich fantazji erotycznych. To rodzaj miłości, chorej ,przekraczającej normy, ale miłości. Widać i dumę z córki, i uwielbienie ,opiekuńczość i ciepło. Można by powiedzieć -normalni ludzie, którzy się zatracili. Tu nie ma łatwych portretów ludzkich, szybkich ocen, oczywistych sądów.
Reżyser zestawia tych normalnych ludzi z ekstremalną sytuację. I poddaje wnikliwej analizie, ale nie z punktu widzenia naukowca czy socjologa, ale kogoś, kto chce zmierzyć się z podstawowym lękiem człowieka- utratą dziecka .Kogoś , kto chce wywołać katharsis.
Egoyan powoli i subtelnie, ale konsekwentnie kieruje nas w stronę paraboli. Zaczynamy dostrzegać w katastrofie karę za grzechy dorosłych. Uniwersalizm płaszczyzny moralnej buduje przede wszystkim postać adwokata .Sam przyjeżdża do miasteczka i ofiarowuje swe usługi .Nie kierują nim ani sława, ani pieniądze. Powoli odsłania się obraz nie tyle prawnika a ojca, ojca ,który w pewnym sensie także stracił dziecko . Nie ochronił swojej córki przed narkotykami. Przez ostatnie 10 lat walczył o nią , wysyłał do klinik, ośrodków, dawał pieniądze , ale zawsze odnosił same porażki.Zdaje sobie sprawę, że jest za późno ,że nie uratował jej wtedy ,kiedy mógł .Córka ciągle dzwoni do niego , ale chce tylko pieniędzy. To właśnie gorycz, poczucie winy i klęski powodują , że wypowiada wojnę światu, który zabiera dzieci. Sam poniósł porażkę , mieszkańcy też , ale chodzi o przyszłość, żeby takie wypadki się nie zdarzyły. Tego zła szuka w otaczającej rzeczywistości .Dlatego kiedy przyjeżdża , nie jest ważne , kogo należy oskarżyć : szkołę, producentów, władze miasteczka, ważne , że winny jest system. Jednej z rodzin tłumaczy, że nie ma czegoś takiego, jak "wypadek": To słowo nic dla mnie nie znaczy.
Z własnego doświadczenia wiem, że ktoś, gdzieś postanowił zaoszczędzić. Jakaś nierzetelna agencja czy korporacja porównała zyski i straty między 10-centową obniżką kosztów a milionami dolarów umowy pozasądowej .I uznała, że ryzyko śmierci kilku osób nie przeważa tej obniżki.
I pewnie ma rację, w dzisiejszym cywilizowanym świecie życie ludzkie wbrew pozorom nie zawsze ma wysoką cenę .I choć w tym wypadku najprawdopodobniej to był tylko nieszczęśliwy wypadek, błąd Stephensa jest taki sam jak mieszkańców - winy nie widzą w sobie, ale na zewnątrz. Dlatego nie może im nic zaproponować oprócz gniewu , chęci odwetu, wściekłości. Nic innego, bo sam nic innego nie czuje .Dopiero kiedy sprawa dzięki Nicole upadnie, powoli zacznie do niego to docierać . Widzimy to w najlepszej sekwencji filmu, kiedy Stephens lecąc samolotem, przypadkowo spotyka dawną przyjaciółkę córki. Najpierw jest zażenowany, zdystansowany, ale w końcu się otwiera i spowiada przed nią .Opowiada także pewną historię .Kiedyś na wakacjach, kiedy córka miała trzy lata, o mało jej nie stracił .Została ukąszona przez pająka i w każdej chwili mogła się udusić . Do najbliższego szpitala było bardzo daleko, lekarz powiedział mu więc jak zrobić tracheotomię .Kiedy razem z żoną jechali ,czuł się rozdwojony , z jednej strony był tatą śpiewający małej córeczce kołysankę ,z drugiej- chirurgiem trzymający nóż, gotowym do rozcięcia jej gardła. Na szczęście nie musiał tego zrobić , bo zdążyli. Najważniejsze jednak, że był gotowy- gotowy na wszystko.
Padają więc pytanie, na które nie ma łatwiej odpowiedzi. Dlaczego tracimy dzieci, dlaczego nie potrafimy je ochronić , obronić przed złem. W którymś momencie adwokat mówi ,w zasadzie do siebie: Bo wszyscy straciliśmy nasze dzieci. Wszystkie są stracone. Zabijają się nawzajem na ulicach, snują się otępiałe po centrach handlowych
Tym czymś jest współczesne społeczeństwo- egoistyczne, konsumpcyjne, które niszczy relacje między dziećmi a rodzicami. Nie chronimy swoich dzieci, porzucamy je , zapominamy o nich , nie zasługujemy na nie. Nie zasługują bohaterowie filmu. Literackim komentarzem do historii jest czytana przez Nicole legenda o dudziarzu z Hamelin. Miasteczko nawiedziła plaga szczurów. Grajek wywabił muzyka szczury i potopił w rzece. Kiedy mieszkańcy postanowili mu nie zapłacić , szczurołap zabrał im dzieci .Taka była kara. Kto jest szczurołapem w miasteczkowej rzeczywistości ? Bóg- być może. Jak tłumaczy dzieciom Nicole- nie tyle złośliwy, co rozzłoszczony na chciwość ludzi, ich bezmyślność , materializm. Niezależnie od tego, co jest siłą sprawczą , kara jest słuszna
Większość ludzi jednak niczego nie rozumie .Paradoksalnie tą , która najlepiej pojmie sens wydarzeń, jest kilkunastoletnia Nicole .Będąc obiektem pedofilii ze strony ojca, a potem ofiarą wypadku , z którego wychodzi okaleczona fizycznie i psychicznie, nie tylko odnajdzie w sobie siły do dalszego życia, ale w pewien sposób stanie się sumieniem miasteczka. Okaże się dojrzalsza, mądrzejsza, silniejsza od dorosłych. Mimo tragedii i traumatycznych przeżyć jest w niej spokój .W jej oczach nie dostrzeżemy pretensji do losu, nienawiści do świata, wrogości do ludzi, nie dostrzeżemy ani goryczy , ani strachu przed przyszłością .Wyzwoli się z chorego związku z ojcem i będzie miała odwagę skłamać podczas przesłuchania, aby zniweczyć pozew, który pogrążał mieszkańców w dalszym chaosie .Weźmie ciężar odpowiedzialności na siebie, zada sobie straszną pokutę , ale ofiaruje też miasteczku zbawienie. W finale to ona staje się grajkiem, który spróbuje pogodzić społeczność z losem , poprowadzić mieszkańców do oazy spokoju, do słodkiego jutra.
Podstawą scenariusza była powieść Russela Banksa, który historię tę opowiedział w sposób spiralny. Ma ona czterech narratorów ,a każdy z nich przejmuje wątek od poprzedniego. Egoyan już w Exotice pokazał , że lubi opowiadać kilka historii naraz . Zrezygnował co prawda z wielowymiarowości narracji , skupiając się na postaci adwokata, ale stworzył prawie trzydzieści planów czasowych, które przenikają się , uzupełniają , dopowiadają. Dzieje się to jednak bardzo płynnie, niemal tradycyjnie. Egoyan słynie zresztą z tego, że swoje historie opowiada nieśpiesznie. Dzięki zdjęciom Paula Saroosy’ego udało się natomiast wytworzyć wrażenie zamkniętego świata . Widzimy wysokie góry, ośnieżone pola i wszechobecna pustkę .Wraz z sunącym po drodze przez niemal cały film autobusem i hipnotyczną muzyką zanurzamy się w rzeczywistość swoistej baśni. Okrutnej, ale nie pozbawionej nadziei. Nadziei tkwiącej w obrazie śpiących rodziców z dzieckiem. Obraz ten tchnie spokojem, harmonią , miłością , ponieważ rodzina stanowi tu całość , jedność.
Jak mówią wierzenia murzyńskie : Kiedy nastąpi słodkie jutro, będziemy żyć razem. I choć trudno znaleźć w sobie wiarę w tytułowe słodkie jutro, to życie razem pozostaje nadal wartością , o którą warto powalczyć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz