Jeśli jesteś moim marzeniem, ja jestem twoim
Mężczyzna wchodzi do baru. Dostrzega piękną kobietę. Podchodzi i proponuje wyjazd do Rzymu. Nie wiemy jednak, czy się znają. Raczej nie, choć zachowują się jakby się znali. A może on ją zna, a ona jego nie. Kto kogo tutaj zna? To początek, środek czy koniec tej historii. Tego niestety nie wie nawet narrator, którego głos unosi się nad całością. Nie wie, albo nie chce powiedzieć. To jednak jego słowa określają charakter opowieści:
Koniec jest zawsze taki sam.
Trochę magii, trochę dymu, coś unosi się w powietrzu.
Ale konieczne są odpowiednie elementy: odrobina śmiechu, mężczyzna, piękna kobieta i miłość.
Zacznijmy od początku. Najpierw mężczyzna. Nie, nie jest sam, jeszcze nie. To pierwszy krok – mężczyzna, potem pojawia się śmiech, kobieta, miłość. Obserwujcie go.
W ten sposób zaczynamy, ale to nie jest początek.
Początek więc czy koniec? A może, jak mówi narrator, początek i koniec jednocześnie. Za chwilę scenę w barze widzimy jeszcze raz, ale teraz wygląda to tak jakby on jej nie znał. On, czyli Alex, związany jest z Simone, którą właśnie przed chwilą zostawił, by pobiec za kobietą ze swych marzeń. To Aimee, żona pisarza, który przyjechał do Kopenhagi na wykłady. Alex i Aimee spędzają ze sobą noc, a ich miłosne spotkanie stanie się źródłem zazdrości Augusta, męża kobiety. Dramat miłosny? Tak, lecz nie taki, jak myślimy. Następnego dnia znikają drzwi do mieszkania Alexa. Nie poznaje go ani ojciec, ani dziewczyna. Wygląda to tak jakby nigdy nie istniał. Nowa kobieta, nowa rzeczywistość, nowa osobowość. Ale czy to początek nowego życia, czy koniec? Miłość czy rozstanie?
Zamiast thrillera mamy więc pasjonującą historię miłosną, mimo iż niewiele w filmie się dzieje. „Rekonstrukcja” dotyka istoty uczucia, rozłożonego jakby na sprzecznych biegunach. Podczas wywiadu August wprowadza rozróżnienie między miłością kobiet a mężczyzn. Miłość dla kobiety to konieczność, bez której nie da się żyć. Mężczyźni wolą ,żeby miłość ich zaskoczyła, nie chcą jej planować. Zakochanie to więc świadomy wybór czy narzucony cel? Przypadek czy zauroczenie? Czy poznanie pięknej kobiety to początek, czy koniec miłości? Czy marzenie zabija uczucie – czy dopiero je stwarza? Czy wyobraźnia jest pochodną rzeczywistości, czy ją unicestwia .Pytania te tym mocniej brzmią, że role obu kobiet gra ta sama aktorka Maria Bonnevie. W jej wykonaniu choć obie bohaterki są wizualnie do siebie podobne, jednocześnie reprezentują zupełnie inne osobowości. A może inne oblicze tej samej kobiety? Może prawdziwa Simone zostaje przetworzona na idealną Aimee w oczach Alexa. A może podświadomie szuka kobiety podobnej do Simone, ale jednak innej. A może w końcu z wykreowanej w marzeniach Aimee wykluwa się prawdziwa Simone. Zauważa ją na ulicy, zaczepia, bo jest przekonany, że ją świetnie zna. Potem przypadkowo spotyka ją w barze, świetnie im się rozmawia. Rodzi się miłość, może ta prawdziwa. Ale jednocześnie czeka na niego Aimee. Zostać czy podążać za marzeniem. Ale jeśli Simone jest marzeniem, na zawsze straci swoją ukochaną.
Jest w filmie scena, która wydaje mi się kluczowa dla tego problemu. Subtelnie, ale wyraźnie odwołuje się do mitu o Orfeuszu. Genialny artysta zstępuje do Hadesu z miłości do żony, która trafiła tam po śmierci. Dźwiękami swej liry oczarował nie tylko potwory piekieł, ale i bogów podziemia. Hades i Persefona godzą się zwrócić mu Euredykę pod jednym warunkiem. Orfeusz wyjdzie na ziemię z żoną, postępującą za nim, nie obejrzawszy się za nią, zanim nie opuści ich królestwa. Gdy miał wyjść na światło dzienne, Orfeusz zwątpił i odwrócił się. W tym odwróceniu Orfeusza jest absolutnie wszystko: strach, niepewność, pragnienie, tęsknota, niemoc, siła i miłość. Może właśnie jego odwrócenie jest znakiem miłości a nie słabości? Bo czy Orfeusz mógł się nie odwrócić? Czy mógł zawierzyć wyobraźni, czy mógł zawierzyć losowi? Miłość to abstrakcja, czy konkret? Orfeusz był artystą, może więc wywiedzenie Eurydyki z piekła to tylko piękny sen, artystyczna kreacja pragnień i oczekiwań. Może jej tam nie było. Może Orfeusz stracił tylko marzenie. Najbardziej frapujące jest to, że pieśniarz nigdy nie dowie się, czy ona tam była. W ułamku sekundy zyskuje ją i traci. Wszystko rozgrywa się w jednym spojrzeniu. Tak blisko a tak daleko. Podobnie jest w opowiadanej historii. Miłość tu to mijanie się, powitania i pożegnania, pojawiania i znikania, tworzenie i unicestwianie, początek i koniec. I właśnie dlatego ta konstrukcja nie ma początku i końca. Albo inaczej- koniec jest zawsze taki sam.
Słowa „konstrukcja” użyłem świadomie, bo takiego określenia użył narrator. To on tę historię konstruuje, choć równie dobrze może ją rekonstruować. Miłość, jak i całe życie bohaterów, naznaczona jest tu jeszcze głębszymi refleksjami filozoficznymi. Stają się zagadką ontologiczną. Christoffer Boe stawia przed nami problem istnienia. Czy opowiadana historia jest prawdziwa, czy jest fantazją? Który byt jest rzeczywisty? Dlaczego bohaterowie zamieniają się rolami, nie poznają się, gubią. Dlaczego fragmenty otaczającego świata znikają. Kto kim manipuluje, kto kieruje bohaterami jak figurkami na szachownicy. Jakiś głos z góry umieszcza bohaterów na mapie Kopenhagi pod postacią czarnych kropek i każe im się to spotkać, to rozmijać. Wybiera odpowiednie elementy i na naszych oczach buduje konstrukcję , którą potem modyfikuje.
Wydaje się, że pod postacią demiurga kryje się mąż Aimee. August pisze książkę o miłości, zdradzie, fascynacji. W zasadzie jesteśmy świadkami tworzenia postaci, kreślenia kolejnych wersji spotkań, wymyślania koncepcji .Ten proces twórczy znajduje odbicie w obrazowaniu rzeczywistości: zapętlony czas, lekko surrealistyczna stylizacja przestrzeni, oniryczność i poetyckość. Ogromna w tym zasługa operatora Manuela Alberto Claro, który za „Rekonstrukcję ” otrzymał Brązową Żabę na Camerimage. Ziarnista struktura rodem z Dogmy, liczne zbliżenia, odwrócenie kadrów, nakładanie się obrazów, poetyckie przebitki. Poruszające, ale bezpretensjonalne.
To jeszcze bardziej komplikuje postrzeganie rzeczywistości. Jeśli August jest narratorem, to kiedy go widzimy, jest pisarzem czy stworzoną przez siebie postacią? Czy rekonstruuje historię zdrady, która mu się przydarzyła, czy cała historia od początku do końca jest konfabulacją? Czy wreszcie wykreowana rzeczywistość ożywa i fikcyjna opowieść staje się realną. Te światy się przenikają, tworzą się nawzajem. To zagadka, która nie ma rozwiązania. I to zagadka piętrowa. Nie na darmo Alex jest fotografem. On także przetwarza otaczające go elementy. Na umówione spotkanie w barze przychodzi Aimiee. Witają się , po czym kobieta udaje się do toalety. Kiedy wraca, siada przy barze, wyraźnie ignorując Alexa. Prowadzi jakąś grę czy Alex w marzeniach wyobraził sobie tę scenę? Ona przysiada się do niego jako do nieznajomego, a on zaczyna jej opowiadać możliwe warianty ich spotkania. Które jest prawdziwe ,musi odpowiedzieć widz.
Oczywiście nie można zapomnieć o jeszcze jednym artyście- reżyserze. Kto więc kogo wymyśla, kto jest prawdziwy? Wszystkie postaci są na równi prawdziwe, jak i fałszywe. Bo, „jeśli jesteś moim marzeniem, ja jestem twoim”. To tylko trochę magii, jak w scenie, w której mężczyzna bez dotykania obraca papierosem w powietrzu. Co z tego, że to iluzja, ułuda, skoro to widok, który fascynuje zarówno bohaterów, jak i nas. „To tylko film. Konstrukcja” – powtarza narrator, ale zaraz dodaje: Ale boli
Zmysłowe, piękne, autentyczne kino. Do zakochania. I ja w tym filmie się zakochałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz